PROSZĘ KOMENTUJCIE:)
- Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy kochanie! - wykrzyknąłem, patrząc na uśmiechniętą Jade, która mi podziękowała i życzyła tego samego.
Uśmiechnąłem się lekko do siebie, Jade myśli, że nic nie przygotowałem, ale ja oczywiście to zrobiłem, wydając wszystkie moje pieniądze. To nie była oczywiście jakaś droga kolacja. Modliłem się tylko aby jej się spodobało to co przygotowałem. Marzyłem by zabrać ją tam, gdzie sobie zażyczy.
- Dlaczego kazałeś mi przyjść o tej porze do twojego mieszkania? - zapytała, lekko ziewając, ponieważ była późna noc, ale tak było lepiej.
Jade kochała we mnie to, że byłem romantyczny, więc postanowiłem być bardziej romantyczny niż na co dzień. Byłem lekko zdenerwowany, gdyż nie wiedziałem czy spodoba jej się moja niespodzianka.
- Po prostu chciałem się poprzytulać - skłamałem, po czym wziąłem ją na ręce i zaniosłem na górę. Była to dobra wymówka, ponieważ ostatnio spędziliśmy ze sobą bardzo mało czasu. Była zajęta pracami domowymi, a ja nie chciałem jej odciągać od nauki, ponieważ wiedziałem ile znaczy dla niej edukacja. Ona jest po prostu bardzo inteligentna.
Uśmiechnęła się, nie mówiąc nic i poszła w stronę łóżka.
Kiedy weszła do mojego pokoju, otworzyła usta w szoku, zanim zasłoniła je rękoma. Powodem było to jak udekorowałem pokój.
Od zawsze wiedziałem, że kocha róże, a więc posypałem płatkami róż całe łóżko i podłogę tworząc z nich wielkie serce, które było widoczne dzięki świeczkom ustawionym po dwóch stronach łóżka. Świece stwarzały bardzo romantyczną atmosferę. To tak jak według mnie to wyglądało.
Wciąż stała nie mówiąc nic, co sprawiło, że opuściłem głowę i nerwowo bawiłem się palcami. Nie spodobało się jej?
- Jest ok, jeśli ci się nie podoba. Po prostu zrobiłem coś co potrafię. Przepraszam, że nie wziąłem cię na kolacje tak jak każdy inny. Ostatnio u mnie słabo z pieniędzmi. Myślałem, że ci się spodoba i pomyślisz, że to romantyczne. - wybełkotałem, wciąż bawiąc się rękoma i przyglądając się jej. Byłem w tej chwili strasznie przygnębiony.
Podeszła bliżej do mnie bliżej, po czym złapała moje policzki. Oh, jak ja to kocham.
- Justin, jesteś najlepszym chłopakiem na świecie. Bardzo mi się podoba. Nie wierzę, że sam to zrobiłeś. To jest piękne - powiedziała z uśmiechem, wywołując u mnie efekt lustra, w sensie, że także się uśmiechnąłem, po czym znowu wróciłem do mojego starego humoru.
- Nie musisz kłamać. Nie mogę ci dać tego co inni by mogli. Tego na co zasługujesz. - powiedziałem, wciąż patrząc na swoje stopy.
Jade zaczęła się lekko uśmiechać.
- Jesteś wszystkim na co zasługuje - powiedziała zanim mnie pocałowała. Nasze usta poruszały się powoli, ale nie chciałem niszczyć tego momentu wpychając swój język do jej buzi. Bardzo chciałem, ale nie wiedziałem jak ona na to zareaguje.
Chwile później pocałunek zaczął się pogłębiać. Zaczęła jeździć po moich włosach swoimi rękami sprawiając, że poczułem się niesamowicie. Zaczęła się lekko śmiać, kiedy usiadła na mnie okrakiem.
Uczucie między naszymi stykającymi się ciałami, sprawiało, że czułem porządnie. Jeszcze nigdy nie byliśmy tak blisko, całowaliśmy się z niesamowitą pasją.
- Justin, jestem gotowa - powiedziała, spoglądając mi głęboko w oczy. Zauważyłem w jej oczach również strach, co sprawiło, że nie byłem pewny jej słów.
- Nie, to twój pierwszy raz. Nie musimy tego robić. Możemy przestać. To znaczy, mogę poczekać następny rok, oczywiście jeśli dalej będziesz mnie chciała. Chce żebyś się czuła pewnie robiąc to ze mną.
- Justin, chcę tego. Nie rozumiem dlaczego się wahasz. Czyżbyś tego nie chciał? - powiedziała, ze smutkiem wypisanym na twarzy.
- Oczywiście, że chce tego. Ja po prostu nie chce żebyś się denerwowała. Boję się, że po tym zmienisz o mnie zdanie i już nie będziesz mnie chciała. - powiedziałem, czując jak moje policzki robią się czerwone.
- To by się nie stało. Za bardzo cię kocham. - powiedziała, sprawiając, że moje policzki jeszcze bardziej się zarumieniły.
- Kocham cię bardziej - odpowiedziałem, złączając nasze usta w pocałunku, przez co opadliśmy na łóżko, ze mną górującym, co po chwili się zmieniło, kiedy Jade nas obróciła.
- Justin, chce coś zrobić. - powiedziała, po czym przyłożyła swoje usta do mojej szyi, wprawiając mnie w kompletne podniecenie. Z moich ust wydobył się niespodziewany jęk. Byłem jak w transie.
- Jade, stój. Ta noc ma być cała dla ciebie. - powiedziałem, ponownie zaczynając ją całować. Po paru minutach nasze ubrania leżały już na podłodze.
- Skarbie, możemy przestać jeśli chcesz. Nie musimy tego kontynuować.
Spojrzałem jej głęboko w oczy.
Chwyciła moją twarz w swoje ręce i znów mnie pocałowała.
- Jak to możliwe, że jestem takim szczęściarzem. - powiedziałem jej do ucha zanim powoli wesz...
Dysząc naciągnąłem kołdrę na głowę, robiąc ciężkie wdechy i wydechy. Oczywiście, że to był tylko sen, bo jestem pewny, że to by się nigdy nie przytrafiło w prawdziwym życiu. Jade nigdy mnie nie pokocha. To o czym śnie, nigdy się nie spełni.
Próbowałem o niej zapomnieć, ale to po prostu nie działało. Nigdy nie będę w stanie o niej zapomnieć.
Jade 8:55
- Masz jakąś paranoję - powiedziała moja najlepsza przyjaciółka, Cat Valentine, podczas naszej nie długiej podróży do szkoły.
Przewróciłam oczami z frustracją na jej słowa. Po całym incydencie w pracy czułam się jakbym była obserwowana. Później jednak pomyślałam, że chłopak, który uratował mnie mógł być przypadkową osobą. Ba, oczywiście na pewno był on przypadkową osobą!
- Zgaduje, że masz racje. Nikt mnie nie obserwował. Mam na myśli, kto chciałby mnie obserwować? - spytałam, nie oczekując odpowiedzi.
Kontynuowałyśmy drogę do szkoły w całkowitej ciszy.
- Zgadnij kto idzie na randkę ze swoim perfekcyjnym chłopakiem po szkole? - zapytała Cat tym swoim aroganckim głosem. Przewróciłam oczami.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziałam, udając zainteresowaną, chociaż oczywiście wiedziałam, że mówi o sobie.
- JA, OCZYWIŚCIE - krzyknęła tak głośno, że wszyscy znajdujący się na korytarzu, spojrzeli na nas z zaciekawieniem. Zgaduje, że teraz powiedzielibyście, że ma dużo hejterów przez jej zachowanie, ale nie zrozumcie mnie źle, ona jest dobrą przyjaciółką. Chociaż, może jednak nie.
- Tak, ty i twój uroczy książę - powiedziałam sarkastycznie - A mówiąc już o nim, to kiedy będę mogła go zobaczyć? - spytałam całkiem poważnie, gdyż spotyka się z nim już bardzo długo, a jeszcze nie zdążyła nas sobie przedstawić.
- Niedługo - powiedziała, po czym poszła do klasy.
Ruszyłam w stronę klasy, w której miała się odbyć pierwsza lekcja, czyli historia. Miałam sprawdzian, więc mocno się do niego przygotowałam, choć to pewnie przez to, że nie miałam nic lepszego do roboty, w końcu moje życie towarzyskie nie jest takie jak sobie można wyobrażać. W tej szkole miałam, aż jedną przyjaciółkę spośród tysiąca uczniów. Dziwne co nie?
Sprawdziłam czas, dowiadując się, że jestem już spóźniona o pięć minut. Korytarze były puste, przez co wpadłam w panikę. Jestem typem osób, które nigdy się nie spóźniają na lekcje. Musiałam się uspokoić tym, że pan Saltzman mnie lubi, bo w końcu jestem jego ulubioną uczennicą.
Gdy już prawie byłam przed klasą, nagle wpadłam w kogoś. Wszystkie moje książki poleciały na podłogę.
- Patrz jak chodzisz! - powiedziała osoba ochrypłym głosem, ale po chwili jakby zmieniła humor.
Poczułam jakby deja vu, spoglądając na tą osobę, lecz byłam w zbyt wielkim szoku, żeby sobie cokolwiek przypomnieć.
Cóż, nie widziałam go zbyt dokładnie, ponieważ nie dość, że miał założony kaptur, to jeszcze schylił głowę w dół. Spojrzałam w co był ubrany
Czarna kurtka i luźne dżinsy. Był bardzo wysoki.
Zauważył moje książki na podłodze, po czym powoli podniósł je z podłogi i mi je podał, oczywiście przez ten cały czas nawet na mnie nie spojrzał, tylko patrzył na swoje stopy.
- Czekaj, nie jesteś uczniem, racja? - spytałam
- Nie. Umm.. Jestem...Jestem Umm. Jestem woźnym. - powiedział. Myślałam, że w szkole już jest woźny, ale cóż może go zwolnili czy coś.
- Wyglądasz trochę za młodo jak na woźnego. - próbowałam to wszystko ogarnąć, podczas gdy on zaczął chichotać pod tym swoim kapturem.
Słodko się śmiał, ale lepiej by było bez tego kaptura.
- To jak się nazywasz panie woźny? - spytałam.
- Ermm... Jus-Jay. Mów mi Jay. - powiedział to trochę za szybko, co mnie lekko zdziwiło. Co jest nie tak z tym gościem?
- Ok, no to cześć Jay - powiedziałam, zanim ruszyłam do klasy, słysząc tylko ciche "cześć" za mną.
To dziwne, ale ten woźny wyglądał bardzo znajomo. Myślę, że nie raz go jeszcze spotkam w szkole.
***
JAY TO JUSTIN, PO PROSTU SKŁAMAŁ (a konsekwencje tego kłamstwa będę baardzo ciekawe haha)
nie miałam czasu, dlatego dodaje teraz rozdział. następny pojawi się jak dostanę do od mai:)
jak czytam wasze komentarze to mam ochotę wam powiedzieć wszystko co było (jeszcze jak ff było normalnie na jbff) będzie tak super, ale będę też gorsze momenty, które będą kończyć się wręcz tragicznie.
dobra, nie gadam bo zaraz wszystko powiem @ontariohuge
ACH, UMIE KTOŚ ROBIĆ SZABLONY NA BLOGA, NAWET TAKIE NAJPROSTSZE, JEŚLI TAK, NAPISZCIE NA TT:)